czwartek, 29 listopada 2012

pojedynek zabawek i edukacja Uki

źródło : internet

Kiedyś, w celu wzbudzenia zainteresowania Uki, który wydawał się być już troszkę znudzony kolorowymi zabawkami, zrobiłam ze zwykłej półlitrowej butelki grzechotkę,  wsypując do środka trochę ryżu. Był zachwycony... nie dość, że "zabawka" wydawała fajne odgłosy to jeszcze można było za nią pełzać : - )  Szczerze mówiąc nie sądziłam, że przypadnie mu tak mocno do gustu i że okaże się numerem 1 wśród wszystkich posiadanych zabawek. Wniosek, my dorośli często inwestujemy pieniądze w zabawki dla  malca (mając oczywiście na względzie jego rozwój, no i zwyczajnie poprzez słabość do dziecka) tymczasem okazuje się, że maleństwo nie ma w tym zakresie zbyt dużych wymagań i niewiele potrzebuje do szczęścia i zabawy : - ) Obecnie sklepy z zabawkami wypełnione są po brzegi przeróżnymi nowościami i można dostać oczopląsu wędrując między półkami. Mało tego wiele zabawek jest moim zdaniem na wyrost polecanych dla kilkumiesięcznych maluchów. Sama się o tym przekonałam kupując synkowi z okazji pół roczku grającą kulę, która poruszała się i zachęcała do zabawy. Oczywiście przez chwilę Uki zwrócił na nią uwagę jednak gdy zaczęła wołać "zakręć mną" lub " gdzie jest świnka" no cóż... to już niekoniecznie go porywało ; -) oczywistym jest, że by się nią bawić musi troszkę podrosnąć... Kolejny wniosek, czasem chcemy na siłę wyedukować jeszcze małe bobaski wierząc, że w ten sposób zaszczepimy w nich mądrość i chęć do nauki.  Chyba jednak warto dać dziecku czas na poznawanie tych wszystkich mądrości bo ono samo w odpowiednim momencie da nam znać, kiedy będzie na to gotowe : - )

środa, 28 listopada 2012

mama na cały etat



źródło : internet



  Ktoś zapytał dziś "czy mi się nie nudzi, tak cały czas w domu, z dzieckiem?" no cóż, pewnie każda mama uzna to pytanie za absurdalne bo czy można nazwać nudą 12 godzin ciągłej opieki nad bobaskiem, od której ma się przerwę tylko nocą bądź w czasie dziennych drzemek (zakładając, że  mają one w ogóle miejsce). Nie wspomnę już o ogarnięciu domu, w którym zawsze jest mnóstwo rzeczy do zrobienia i jeśli mężczyzna pracuje do późna to wszystko spada na barki kobiety. Nie zrozumcie mnie źle, nie narzekam bo to, że w tej chwili jestem mamą na cały etat to była moja świadoma decyzja i gdybym miała podjąć ją jeszcze raz zrobiłabym to samo. W perspektywie jeszcze trochę czasu upłynie zanim wrócę do życia zawodowego, ale wiem, że to właśnie jest ten czas, który chcę poświęcić Uki. Wszystko inne może zaczekać bo jestem mu potrzebna tu i teraz. Poza tym ja  lubię swoje obecne "zajęcie" daje mi ono moc radości i szczęścia : - ) i czuję się naprawdę spełniona
: - )

wtorek, 27 listopada 2012

Kilka słów o śnie Uki

źródło : internet

  • zazwyczaj zasypia o stałej porze zaraz po kąpieli i karmieniu, jednak od reguły są wyjątki dziś np. po wieczornych rytuałach nie było mowy o spaniu, trzeba było jeszcze poćwiczyć siudanie i pooglądać tv 
  • potrafi przespać całą noc z jedną przerwą na karmienie, ale zdarza mu się też budzić co 2 godziny tylko po to by wtulić się do mamy
  • śpi zwykle w swoim łóżeczku, jednak gdy coś go zbudzi i poczuje się osamotniony resztę nocki chce spędzić z rodzicami 
  • podczas snu jest prawdziwym wierciochem,  dlatego po wspólnej nocy często ktoś z nas budzi się niewyspany, oczywiście nie Uki, on potrafi walczyć o swoje terytorium ; -)

już nie taki malutki : -)

źródło : internet

Dziś od samego rana robiliśmy porządki w szafie Uki. Okazało się, że sporo rzeczy jest do przebrania i wywiezienia do dziadków. Niektórych ubranek nawet nie zdążyliśmy przymierzyć ; -P ten czas płynie tak szybko... po urodzeniu nie była może z niego kruszynka, co dało się odczuć bezpośrednio po porodzie, gdy tatinek nie mógł znaleźć w torbie odpowiednich ubranek (praktycznie wszystko co spakowałam było za małe), jednak i tak wydawał mi się malusi : -) Teraz oprócz tego, że rośnie w zawrotnym tempie, to próbuje być coraz bardziej samodzielny. Po porannych porządkach udał się na wycieczkę w kierunku drzwi balkonowych, gdy go zabrałam i pogroziłam palcem dodając "nunu, nie wolno" obdarzył mnie tylko rozbrajającym uśmiechem i na nowo zaczął pełzać w stronę obranego celu podróży : -)

poniedziałek, 26 listopada 2012

lekcja cierpliwości

źródło: internet

Uki gdy płacze, często uparcie domaga się tego, co akurat w danej chwili sobie wymyśli. Nie zawsze jednak okoliczności i miejsce sprzyjają na szybką reakcję i spełnienie oczekiwań. Dziś na przykład podczas spacerku po upływie pół godziny wymyślił sobie, że chce już wracać do domku wtulić się i drzemnąć (o czym przekonałam się  dopiero na miejscu). Słyszało go pewnie całe osiedle,  uspokajał się tylko wtedy, gdy brałam na ręce, jednak każda próba odłożenia do wózka kończyła się krzykiem. Oczywiście Uki nie uznaje smoczka i w takich chwilach próba uciszenia go tym właśnie sposobem może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Także lekcja cierpliwości na dziś zaliczona choć muszę się przyznać, że wyjątkowo mocno czekałam "dzwonka" ;)

niedziela, 25 listopada 2012

kartka z dzienniczka nocy Uki

źródło internet 
Krótka relacja z dzisiejszej nocki z Uki w roli głównej

0. 00 - Uki budzi się

0. 15 -  Uki kończy jedzenie, nie zanosi się na spanie

0. 20 - Uki ląduje w łòżku rodziców

0. 30 - Uki ćwiczy brzuszki z podnoszeniem główki

0. 45 - Uki rozpoczyna koncert piosenką "aaa"czym usypia tatę

1. 00 - Uki daje koncert z popisem na bączka*

1. 15 - Uki poluje na mleko

1. 30 - Uki je

1. 40 - koncert Uki _ ciąg dalszy

1. 50 - Uki zasypia, osiąga swój cel i zostaje z rodzicami ;) w pozycjiji na aniołki ze śniegu ;) (widocznej na obrazku) 

* odgłosy buźkowe przypominające bączki

sobota, 24 listopada 2012

Uki, bnd i świąteczna gorączka

                   
źródło: internet 
Od dziś mój synuś będzie miał swój przydomek blogowy - Uki. Dla nieoglądających MiniMini, Uki to uroczy żółty stworek porozumiewający się ze światem za pomocą niezidentyfikowanych dźwięków, gestów oraz mimiki :) Dostrzegam wiele podobieństw zwłaszcza w ogromnej chęci poznawania świata przez towarzyszącą temu zabawę :)
A więc dziś Uki nauczył się troszkę samodzielnie, troszkę z pomocą mamy zajadać jabłuszko przy użyciu gryzaka z siatką. Wydawał się być zaskoczony możliwością ugryzienia czegoś, z jednoczesnym doznaniem smaku :)

źródło: internet 


Co do "buy nothing day", po krótkiej wizycie w pobliskim centrum handlowym (w celu doznania nowego smaku pizzy, tym razem przez rodziców) niestety zdało się odczuć, że ludzie wpadli już w wir świątecznych zakupów i powstrzymanie się od tej czynności w większości przypadków jest wprost  niemożliwe. Trudno się dziwić, że dzieci przestają wierzyć w św. Mikołaja skoro udają się z rodzicami na zakupy i widzą torby dorosłych wypełnione po brzegi paczkami prezentów. Dobrze, że nasz Uki jeszcze malutki i będzie mógł cieszyć się prawdziwie z odkrywania tajemnicy tych świąt i towarzyszących im małych radości.

piątek, 23 listopada 2012

krótka chwila

Są czasem takie dni, że trudno jest znaleźć czas dla siebie. Kiedy już masz wolną chwilę odnosisz wrażenie, że nie wiesz za co się zabrać. Wkoło tyle rzeczy do zrobienia, a to prasowanie, którego sterta urosła do takich rozmiarów, że prawie nie mieści się w koszu; czy ugotowanie obiadu bo w sumie jakiś jeden konkretny posiłek przydałoby się  zjeść w ciągu dnia;  nie wspominając już o sprzątaniu, które przy takim Malcu powinno być codzienną oczywistością. Udało mi się zrealizować dziś to ostatnie i to w tzw "międzyczasie"  bo Synkowi nie zanosiło się  na spanie do teraz,  a więc czas start: jogurt - szybka metoda na głoda ;) i krótka chwila tylko dla siebie :) reszta nieważna ...choć przez tą krótką małą chwilę :)

czwartek, 22 listopada 2012

mały wulkan energii

źródło: internet 



Moje dziecko jest jak wulkan energii, który właśnie przechodzi swoją erupcję ;) Tu pokusiłam się o lekturę na temat typów erupcji wulkanów, na podstawie siły ich wybuchów i częstotliwości występowania. Wraz z mężem bezsprzecznie doszliśmy do wniosku, że jest to typ erupcji (uwaga tu padnie trudne słowo) pliniańskiej, który jest najniebezpieczniejszym rodzajem erupcji, powodującym największe szkody ;) Podczas takiego wybuchu wulkan może ponoć wyrzucić w powietrze 2/3 swojej objętości, myślę jednak, że nasz mały wulkan stać na dużo więcej. Nie wyobrażam sobie chwili gdy ta mała główka ogarnie już na dobre tajniki raczkowania, nie wspominając o chodzeniu. Nie nadążę za nim na pewno :) 

środa, 21 listopada 2012

Mama dookoła świata

źródło : internet
A co tam, pochwalę się troszkę:) ogromnie się cieszę bo wygrałam dziś książkę "Mama dookoła świata" w konkursie zorganizowanym przez położną, redaktor prowadzącą forum dla mamusiek zapytajpolzona.pl. 
W konkursie trzeba było dowolną techniką wyrazić "czym jest dla Ciebie macierzyństwo". Książka ma dziś swoją premierę, właśnie dostałam informację od organizatorki, że czekają na egzemplarze papierowe i jak dotrą, od razu będzie wysłana :) Już się nie mogę doczekać :) 

Mój Syn przeżywał wraz ze mną euforię spowodowana wygraną i zasnął dopiero przed chwilą :)

Jak tylko przeczytam na pewno coś napiszę :)



Tymczasem kilka słów o książce zaczerpniętych z internetu: 


Dlaczego ciąża w Japonii trwa dziesięć miesięcy? Jak smakuje i na co wpływa napój zrobiony z gniazd jaskółek, który piją chińskie mamy? Po co w Armenii niespokojnym małym dzieciom wkłada się pod poduszkę ostry nóż? Czemu Litwinki nie kąpią noworodków w niedzielę?
W książce Ofelii Grzelińskiej matki z całego świata, które żyją i wychowują swoje dzieci w Polsce, opowiadają o tym, jak kobiety w ich stronach rodzinnych dbają o siebie w czasie ciąży, jak przygotowują się do porodu i połogu, jak pielęgnują i karmią dzieci. Stosunek do macierzyństwa w innych krajach niejednokrotnie może zaskakiwać, budzić wątpliwości, a nawet niepokój. Niektóre tradycje czy praktyki są całkowicie odmienne od tego, co uznajemy za oczywiste lub zupełnie naturalne. Choć każdej kobiecie zależy na tym, by mieć zdrowe i szczęśliwe dziecko, to przepisy na bycie dobrą mamą diametralnie różnią się w poszczególnych krajach.
Mama dookoła świata to także podróż po wewnętrznym świecie kobiet doświadczających macierzyństwa z daleka od miejsc, w których się wychowały, o spotkaniu innych kultur i odmiennych sposobach postrzegania rzeczywistości.



wtorek, 20 listopada 2012

fraszka O Perfekcyjnej Pani Domu, czyli pół żartem, pół serio o sprzataniu

Perfekcyjna pani domu obudziła się wyjątkowo wcześnie. Nie zważając na porę zabrała się za porządki, gdyż sama myśl o otaczającym bałaganie nie pozwalała jej zasnąć.  Po cichutku zaczęła działać w łazience, by nie zbudzić swoich mężczyzn śpiących jeszcze słodko w perfekcyjnie czystej pościeli. Po przebudzeniu męża działała już w pokoju słodko drzemiącego jeszcze Maluszka. Wiedziała, że to właśnie teraz może nastąpić test białej rękawiczki, którą perfekcyjny mąż trzymał w kuchennej szufladzie. Jednak ku jej zdziwieniu zaspany skierował swe kroki prosto do perfekcyjnie wysprzątanej łazienki, nie zwracając zbytnio uwagi na to co dzieje się wokół.    Malutki Brzdąc za to otworzył szeroko swe oczka i bacznie przyglądał się temu co robi mama. Perfekcyjna pani domu ucieszyła się na ten widok gdyż wierzyła, że w ten właśnie sposób uda się zaszczepić w maleńkim mężczyźnie nawyk sprzątania. Po tym jak mąż wyszedł do pracy, wraz z malcem umieszczonym w nosidle wzięła się za końcowy etap porządków jakim było odkurzanie i mycie podłóg. Było to dla niej nie lada wyzwanie gdyż Słodki Ciężarek ważył już swoje, jednak wspólnie udało się im zakończyć to poranne sprzątanie i dom był nie do poznania. Zauważył to nawet perfekcyjny mąż, który uwierzył jej na słowo, że wszystko dokładnie wysprzątane i obyło się bez testu białej rękawiczki. Wszyscy byli szczęśliwi.

poniedziałek, 19 listopada 2012

świat snów

źródło : internet


Kiedyś ktoś ciekawie powiedział, że ze światem snów jest podobnie jak z biblioteką pełną książek. Gdy otwierasz drzwi, na skutek pootwieranych okien i powstałego przeciągu, wszystkie książki zaczynają fruwać w powietrzu i otwierają się na przypadkowych stronach. Tworzy to splot niezwiązanych ze sobą myśli, marzeń, tęsknot, wspomnień, lęków. Myślę, że coś w tym jest i choć nigdy nie wnikałam w sny i nie starałam się ich zrozumieć, to wydało mi się to niesamowicie ciekawe. Zakładając, że teoria jest prawdziwa, to małe dziecko również odwiedza ten tajemniczy świat, a to że śni jestem pewna gdyż często uśmiecha się lub płacze przez sen. Wnioskując już od narodzin odczuwa pewne emocje i zapamiętuje wydarzenia.

jak dziecko...

źródło : internet


mieć w sobie moc energii,
odkrywać świat i cieszyć się z małych rzeczy,
nie bać się nowych wyzwań, 
dawać innym radość i szczęście


piątek, 16 listopada 2012

Zezia i Giler

źródło : internet
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej książce, byłam szczerze zdziwiona. Trzeba przyznać, że Agnieszka w ostatnim czasie mocno zaskakuje swoim nowym wizerunkiem, wywołując liczne komentarze i oceny ze strony innych, jednak jak dla mnie to największe zaskoczenie, do tego pozytywne. Nie zamierzam tu pisać recenzji i oceniać samej formy, chcę tylko podzielić się paroma myślami, które zrodziły się w mojej głowie po jej przeczytaniu. Zacznę od tego, że nie każdy dorosły jest w stanie "wejść w skórę"  dziecka i ogarnąć to co drzemie w tej "małej główce", Autorce niewątpliwe się to udało. Miałam wrażenie, że  przez chwilę stałam się z powrotem małą dziewczynką, która tak naiwnie i dosłownie postrzega  świat dorosłych. Ta chwila trwała jednak krótko, szybko wróciłam do swojego świata, ale zaczęłam bardziej dostrzegać jak pewne sytuacje może odczuwać dziecko, to było ciekawe doświadczenie. Główna bohaterka nieco różni się od mojego pokolenia z dzieciństwa, ale chyba przede wszystkim ta różnica polega na tym, że w innej rzeczywistości  przyszło jej dorastać.  W tym świecie dziecko tęskni za obecnością rodziców, jest bacznym obserwatorem świata dorosłych i "po swojemu" próbuje go zrozumieć. Polecam wszystkim, zwłaszcza obecnym rodzicom.

czwartek, 15 listopada 2012

krótka historia o spacerku

źródło: internet

Jest piękny słoneczny dzień, choć daje się odczuć lekki powiew nadchodzącej zimy. Młoda mama rusza jak co dzień na spacer ze swoim Bąbelkiem, który pełen ciekawości podziwia "uroki" wielkiego miasta i zdaje się po swojemu wykrzyczeć "Jaka wielka jest Warszawa! Ile domów, ile ludzi!"- a ile kurzu - pomyślała mama tęskniąc za rodzinnymi stronami, jednocześnie przebijając się z wózkiem między kolejnymi remontami dróg. Brzdąc w pewnym momencie zbuntowany lecącymi z nieba płatkami styropianu, które napływały z pobliskiej budowy nowego osiedla, zaczął domagać się zmiany i nie omieszkał wyrazić buntu głośnym marudzeniem. Mama, chcąc uniknąć wybuchu płaczu, rozpoczęła swoją piosenkę, oczywiście z pokazywaniem, tak by rozweselić Malca i odwrócić Jego uwagę od otaczającej, nad wyraz irytującej aury.
Krótka historia ma nawet swój morał : macierzyństwo pozwala odkrywać w sobie nowe możliwości :)

ten Maleńki Ktoś :)


                                         źródło: internet 

Prawdopodobnie znajdzie się tu sporo moich przemyśleń związanych z macierzyństwem, które obecnie pochłania mnie bez reszty. Z jednej strony moje obecne życie to jakby ciąg powtarzających się rutynowych czynności,  z drugiej jednak to odkrywanie świata na nowo i jakby uczenie się go od początku... to właśnie sprawia, że dokonuje się w środku jakaś przemiana i to co do tej pory wydawało się być oczywiste nabiera całkiem nowego wymiaru... i pomyśleć, że sprawcą wszystkiego jest ten Maleńki Ktoś :)

coś nowego

Właściwie nie wiem skąd zrodziła się w mojej głowie potrzeba pisania... zupełnie nie mam pomysłu na ten blog,więc nie wiem co z tego będzie... Powoli zaczynają mnie nudzić obecne portale społecznościowe, które są już chyba przereklamowane, więc może to chęć poznania czegoś zupełnie nowego... Na pewno nie będzie to pamiętnik i zapis tego co tylko moje... choć  będzie w tym wszystkim trochę mnie, tego nie chcę do końca uniknąć, zresztą chyba tak się nie da...