- Wielkie mi odkrycie, mogłaś się trochę bardziej postarać
- No to inaczej... zadbana i atrakcyjna mama, czy to coś złego?
- Mhm... no wiesz zależy co masz na myśli....
- A więc coś w tym jest...
Przyjęło się, że przysłowiowa Matka Polka to kura domowa, której główne zadania to troska o własne jajko i zachowanie czystości w kurniku. A gdyby kura się wystroiła, pomalowała, przeczesała piórka na głowie to wyglądałaby groteskowo. Podobnie jest z matkami, które próbują nadal czuć się atrakcyjnie i kobieco. Pewna część społeczeństwa odbiera je negatywnie bo skoro ma czas na makijaż to pewno zaniedbuje dziecko. Zaglądają oni ukradkiem do "kurnika" i jak nie ma się do czego przyczepić to najłatwiej ocenić kobietę, która przecież ośmieliła się odejść od przyjętego profilu i wyobrażenia o spełnianej roli.
Proponowałabym utworzenie stowarzyszenia zbuntowanych kur, co to na przekór tym wszystkim powalczą ze stereotypem i . . .od czasu do czasu pomalują usta na czerwono. Dlaczego akurat tak? Bo jak na wojnie trzeba przyozdobić się w odpowiednie barwy, a to przecież mocny i wyraźny symbol kobiecości, który dodaje pewności siebie. Ja już swoją kupiłam. Jest spora paleta odcieni więc każda znajdzie coś dla siebie, w każdym razie warto spróbować ; )
Ps. Kura namalowana specjalnie dla Was zakupioną szminką, oczywiście po drobnym retuszu ; )
Proponowałabym utworzenie stowarzyszenia zbuntowanych kur, co to na przekór tym wszystkim powalczą ze stereotypem i . . .od czasu do czasu pomalują usta na czerwono. Dlaczego akurat tak? Bo jak na wojnie trzeba przyozdobić się w odpowiednie barwy, a to przecież mocny i wyraźny symbol kobiecości, który dodaje pewności siebie. Ja już swoją kupiłam. Jest spora paleta odcieni więc każda znajdzie coś dla siebie, w każdym razie warto spróbować ; )
Ps. Kura namalowana specjalnie dla Was zakupioną szminką, oczywiście po drobnym retuszu ; )
to ja się zapisuję!
OdpowiedzUsuńa ja bardzo się cieszę :)
UsuńA ja sie z Toba nie zgadzam,wydaje mi sie,ze te czasy zaniedbanych,nieumalowanych przyslowiowych kur domowych dawno odeszly w sina dal.Wszystkie mamy jakie znam ,te pracujace zawodowo i te dla ktorych praca jest wychowywanie dzieci sa eleganckie i zadbane.Nikt ich nie krytykuje za makijaz i" kolorowe piorka".Wrecz krytykuje sie te,ktore tego nie robia.
OdpowiedzUsuńNie do końca mnie zrozumiałaś/eś (brak podpisu więc nie wiem jak się zwracać). W swoim poście na pewno nie sugeruję, że dzisiejsze mamy są zaniedbane, nieumalowane itp, wręcz przeciwnie. Chodziło mi raczej o polemikę z pewnym stereotypem, ale ok :)
Usuńoj tak teraz żadko trafia się na ulicy zaniedbaną mamę, choć to też pewnie zależy z jakiego środowiska kobieta wychodzi :)
OdpowiedzUsuńpozdr i zapraszam do nas www.swiat-karinki.blogspot.com
i ja się przyłączam! szminka jest, co prawda nie razi zbyt mocno, bo taką już mam i kurzy sie na polce - nie pasują mi takie odcienie, no cóż :P
OdpowiedzUsuńale oko kreską machnięte do tego, obciślejsza bluzka i.... mogę iść.. no właśnie..
a to co opisujesz, widzę u siebie bardzo często.. młode babeczki a jednak " po co ? " ..
Ja nie wychodzę w domu bez pomalowanych oczu i błyszczyku na ustach :) nawet do biedronki nie ide w dresach! Nie robię tego, żeby się innym podobać ale żebym się dobrze czuć sama ze sobą, niedługo na swoim blogu napisze o swoim tym jak fajnie się ubrać po dziecko do przedszkola .... ( żart oczywiście)
OdpowiedzUsuńA ja kiedyś usłyszałam, że złą matką jestem, bo zaraz po macierzyńskim wróciłam do pracy. Ale ona daje mi satysfakcję, czemu mam więc z niej rezygnować? Dla Pierworodnego staram się wygospodarować tyle czasu, ile tylko potrafię.
OdpowiedzUsuńI maluję się, nie mocno, ale bez minimalistycznego maku-upu nawet do Biedronki nie wyjdę :P A jak ktoś mnie spotyka? Dlaczego nie mogę wyglądać dobrze i cieszyć się macierzyństwem?
Ja łączę jedno i drugie, i dobrze się z tym mam :)
Pozdrawiam :)
http://nie-codziennosc.blogspot.com/
Przyłączam się:)
OdpowiedzUsuńco prawda bez szminki, bo moje dziecko starsze zaraz zażąda tego samego, a jak ktoś zobaczy półtoraroczną dziewczynkę ze szminką, to dopiero będzie lincz.
Ale rzęsy maluję nawet, jak nie wychodzę z domu. A jak pójdę w dresie do Biedronki, to będzie początek końca! :)
Pozdrawiam Zbuntowane Kury :D
mloda-matka.blogspot.com
A ja ostatnio nie nadążam z make-up'em. I chętnie być się "po-kurzyła" trochę w domu - bo mam straszne zaległości. Ale jak wychodzę o 7.00 a wracam o 19.00 z całą gromadką do domu, to już zwykle siły nie mam :( Może pora na trzecie dziecko ;)?
OdpowiedzUsuńAle szminkę zakupię! A jak!!! Przyłączam się do stowarzyszenia, hawk!
Witam :)
OdpowiedzUsuńChętnie się przyłączę :)
Również dbam o wygląd, zazwyczaj ogranicza się to jedynie do chwil gdy wychodzę z dzieckiem na spacer bo w domu jak to w domu, męża nie ma a mi najlepiej w legginsach i swetrze :D Co do zaniedbanych mam, z przykrością stwierdzam że u mnie na placu zabaw jest cała masa "zajechanych" młodych dziewczyn i widać po nich każdą nieprzespaną noc i apatię na twarzy... Znam też dużo młodych mam które stroją swoje dzieci, wydają kupę kasy na gadżety dla nich a gdzieś po drodze zapominają o sobie... A przecież humor poprawić można sobie takim drobnym przedmiotem jak chociażby wyżej wspomniana szminka....
Bardzo trafiony post :) przyłączam się z całego serca :)
OdpowiedzUsuńKarolina z.p.
Ewel super blog, jeszcze raz gratuluję podjęcia decyzji o pisaniu, masz do tego talent :) Mogłabys pomyśleć o napisaniu książki na podstawie bloga :)
OdpowiedzUsuńKarolina z.p.