wtorek, 19 lutego 2013

podwójne narodziny

Ostatnimi czasy latam szybowcem myśli po świecie niezwykłych opowieści o macierzyństwie w różnych kulturach. W tą pasjonującą podróż zabiera Ofelia Grzelińska w swojej książce "Mama dookoła świata". Zazwyczaj podróżuję nocą bo wtedy nie muszę się nigdzie spieszyć i mam cały pokład tylko dla siebie. Wczoraj wybrałam się do Indii, gdzie oprócz wspaniałych widoków z kokpitu, jak choćby Tadź Mahal, miałam okazję poznać niezwykłą historię hinduskiej mamy. Nie będę zdradzać szczegółów bo być może sami zdecydujecie się wyruszyć w podróż i poznać ją osobiście. Chcę jednak podzielić się swoją refleksją na temat podejścia do tematu narodzin dziecka panującego w tym egzotycznym kraju.


Przyjmuje się, że wraz z pojawieniem się maleństwa kobieta rodzi się na nowo. W czasie tzw. dżapa czyli czterdziestu dni po narodzinach dziecka odpoczywa, poddaje się zabiegom pielęgnacyjnym i oswaja z nową rolą.  Dopiero po tym czasie jest gotowa na spotkanie z większa grupą ludzi. Myślę, że i w naszej kulturze powinien się przyjąć taki zwyczaj. Po porodzie świeżo upieczona mama  przede wszystkim potrzebuje spokoju i wyciszenia by skupić swoją uwagę na dziecku i odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I tu wracam do punktu wyjścia, czyli procesu narodzin w kobiecie. Budzisz się niby we własnej skórze, choć też tak nie do końca. Pamiętam moje przerażenie i uśmiech młodego lekarza, który zapytany "czy ten obwisły brzuszek to już tak zostanie?", uśmiechnął się tylko i powiedział "spokojnie, niech da pani sobie troszkę czasu" . Miał rację, choć oprócz tego, że na swobodne przeglądanie się w lustrze trzeba było trochę zaczekać to coś się zmieniło i zmienia nadal, i to dużo więcej niż wygląd zewnętrzny. Nie jestem już tą samą osobą, nawet te 9 miesięcy, które pozornie przyniosło wiele zmian jest niczym w porównaniu z tym, co dzieje się obecnie. Sam poród był punktem początkowym w procesie odrodzenia, poczułam się silniejsza. Każdego dnia uczę się cierpliwości, opanowania i  mam go czasem więcej niż mi się zdaje. Zaskakuje siebie i ciągle odkrywam nowe możliwości, o jakich mi się nie śniło. Dziecko może tchnąć w nas nowe życie, to żadna bajka to dzieje się naprawdę :)


5 komentarzy:

  1. ja też bym chętnie odroczyła spotkania z większa grupą ludzi tak do 40 dni... a tak w ogóle w śniło mi się dzisiaj, że rodziłam drugie dziecko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie.,. spokój! a u nas na odwrót! nie rozumieją , obrażają się jak prosiliśmy o pare dni spokoju
    to był dramat, nie sa to miłe wspomnienia dla mnie..brrr..

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamietam swoje uczucia zaraz po porodzie.Bylo to wielkie szczescie pomieszane z przerazeniem-tak oto sprowadzilam zycie na swiat i JA jestem za to odpowiedzialna.Wtedy wlasnie potrzebowalam obecnosci innych ludzi,ktorzy uswiadamiali mi,ze mam kogo prosic o pomoc,ze dam sobie rade.Odczuwalam tez ogromna radosc i dume i chcialam zeby wszyscy to moje cudo podziwiali.Mnie akurat obecnosc innych byla konieczna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, mama po porodzie musi swoje odpocząć. Bez dwóch zdań :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas na szczęście tak było - pierwsze odwiedziny były jak synek miał miesiąc- było super, żadnych stresów, płaczu dziecka- spał sobie smacznie całą wizytę dziadków. Przez ten miesiąc nacieszyliśmy się sobą, nauczyliśmy, że jest nas trójka i po prostu tworzymy rodzinę :) (Ingrid29)

    OdpowiedzUsuń