czwartek, 7 lutego 2013

uwaga - dziecko :)

źródło : internet 

Od pamiętnego dnia dwóch kresek żyła w błogiej nieświadomości. Gdy poczuła pierwsze ruchy, zapisała datę w dzienniczku ciąży, by nie zapomnieć. Brzuszek robił się większy, a istotka w nim mieszkająca dokazywała coraz bardziej. „Mamo puk, puk, wypuść mnie stąd, trochę mi ciasno” – zdawało się wołać maleństwo – „Już niedługo kochanie… będziemy spędzać razem czas, jeździć na spacerki, czytać książeczki, przytulać się na dobranoc, wytrzymaj jeszcze troszeczkę”. Ta brzuchatka to ja. Tyle, że uwolniłam już mojego Ronaldo. Niewiele zostało z tych wizji, a zamiast tego prawdziwy surwiwal, o którym to w żadnych podręcznikach do obsługi dziecka nie pisano.

Bo jak tu inaczej nazwać tę moją szkołę przetrwania, z kilkumiesięcznym coach bobasem w roli głównej. Początek przygody to był pikuś, choć też nie do końca. Wyobraźcie sobie ssaka, najlepiej kangura, co to do matki przyssany i nie chce się rozstać. Tak było z moim trenerem, nie tylko gdy w brzuchu burczało, ale gdy miał gorsze chwile, gdy zasnąć nie mógł i gdy najzwyczajniej mu się w główce ubździło, że ma być cyc tu i teraz. Na nic się zdała nadzieja, że choć od czasu do czasu chwyci za smoczek i nim zaspokoi nieustanną potrzebę ssania. Ba, ssał nawet przez sen i lepiej gdy byłam w pobliżu jak się obudził. Spacerki – kolejne zajęcia dla bardziej zaawansowanych poszukiwaczy wrażeń. Bo leżeć nie pasowało, a regulamin wyraźnie zawierał punkt o obowiązkowym wychodzeniu na zewnątrz, przynajmniej na chwilę.
 
Czas na gwóźdź programu, czyli trener bada teren. Raczkując przez świat dociera już prawie do wszystkich zakątków mieszkania, a robi to w tak zawrotnym tempie, jakby połknął akumulatorki naładowane do pełna i extra power. I tak od rana do wieczora, z krótką drzemką na chwilowe podładowanie baterii. Ostatnio trenuje wstawanie, idzie mu to na tyle dobrze, że na wspinaczkę nabrał ochoty. Krótka relacja - „Chodź do mamy na kolanka, daj rączki, jak pięknie stoisz”. W odpowiedzi na to daje krok za krokiem - najpierw brzuch, przystanek w krainie mleka, stopy wyraźnie niosą go dalej. Jednak na szczyt nie dociera, choć już niewiele brakuje by wszedł matce na głowę, dosłownie i w przenośni. A co z przytulaniem, czytaniem książeczek? Na to on nie ma czasu bo przecież tyle ważniejszych rzeczy do zrobienia, jak polowanie na kable, laptopa, pilota. Może elektronik z niego wyrośnie. Po tatusiu. Ząbkowanie, to tylko wierzchołek góry lodowej, w porównaniu z powyższym, i oglądanie nocą filmu z   kilkunastoma przerwami. Niech was pozory nie mylą, przerwy - nie na reklamę - lecz uśmierzanie bólu, najlepiej zgodą na ssanie. Prawdziwy funpack.

W każdym razie nie tak to sobie wyobrażałam będąc brzuchatkiem. Może jednak lubię adrenalinę i sporty ekstremalne. Dziecko potrafi dać niezły wycisk, to bardzo dobry coach odporności fizycznej i psychicznej. Jeśli dasz radę, nic cię już nie powinno w życiu zaskoczyć. 

6 komentarzy:

  1. Mialam bardzo podobnie. Moje syneczek na minute mnie nie chcial spuscic z oka, cyc, cyc i tylko cyc pomagal na wszystko. Czasem wydawalo mi sie, ze to ubieranie sie jest zupelnie bez sensu, jak i tak caly czas z cyckiem na wierzchu siedze haha Taki juz nasz los kochana. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :D

      Usuń
  2. Z jednym dzieckiem jeszcze matka wiecznie karmiaca da rade,najwyzej sie nie ubierze do 14 ,przespi z przysypiajacym przy piersi bobasem.Z drugim dzieckiem taka sytuacja juz nie ma prawa zaistniec,bo starsze dziecko tez swoje prawa ma i nie toleruje matki z przyczepionym"ssakiem"do piersi.Tak wiec moje drugie malenstwo po miesiacuzostalo brutalnie odstawione od piersi,dostalo flache i smoka ,inaczej sie nie dalo.

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się
    miało być różowo i radośnie. miał nie płakać jak dam jeśc i miał jeść szybko i bez marudzenia
    rzeczywistość okazała się dla mnie brutalna
    darł japke cały czas bo głodny a cycki puste
    wpadlam w szał, zaczęłam ryczeć, bo on głodny a ja nie daje rady go nakarmić
    poszedł mąż po mleko kupne
    dał butle
    spał 4 godziny
    żarł moje mleko ale przez butle. miałam kontrole a co! potrzebowalam tego i miałam prawo do tego ;-) niech się ktoś nie zgadza jak nie chce, ale wreszcie byłam spokojna :P i on też.
    uf
    za to drugie mam zamiar karmić, czy się uda? nie wiem. jesli nie to trudno ale nie zniechęce się tak szybko jak przy Muminkowym ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Twój spokój był w tym momencie ważniejszy bo przecież dziecko tak mocno odbiera nasz nastrój i niepokój. Życzę Ci by z drugim się udało.

      Usuń
    2. do tego samego doszlam po ponad 7 mc płaczu i wyrzucania sobię, że kim to ja jestem jak nie umiem...

      Usuń