Dokładnie 8 miesięcy temu, o tej porze byłam na porodówce.Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie...
4 rano - pierwsze skurcze i odliczanie przerw między jednym a drugim, szykowanie
7 - start z domu i podróż w mega korkach do szpitala, skurcze co 2-3 min
po 8 - izba przyjęć, dwugodzinne czekanie na wolną salę,
ok 11 docieramy razem z Tatinkiem do sali porodowej i jeszcze brzuchatka wskakuje do wanny - poród staje w miejscu
Następnie przebicie pęcherza z wodami, podanie oksytocyny i mega mega skurcze kilka godzin, po czym decyzja o znieczuleniu, chwila oddechu i czas na zebranie sił, skurcze parte ok 40 minut i...
wyczekiwany moment : 20.30 Uki przychodzi na świat, waga 3920 g wzrost: 59 cm
Ponad godzinę leży na moim brzuszku przykryty stertą ręczników, zza których wygląda od czasu do czasu kochanymi oczkami i swoim dzióbaskiem. Jest bardzo spokojny, a ja nie przestaje do niego mówić... to najszczęśliwszy moment mojego życia...
cudny! i duży :D takich chwil się nie zapomina..
OdpowiedzUsuńpięknie! i jaki dorodny był!!! :-))
OdpowiedzUsuńzdjęcie cudne :-)))
Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Szczęśliwy tatinek zadzwonił do mnie jak wieszałam pranie na strychu ( oczywiście nie rozstając się z telefonem ) To była cudowna wiadomość.Buziaczki dla naszego Kochanego już ośmiomiesięcznego Bartulka.
OdpowiedzUsuńA jeszcze niedawno rozmawiałyśmy o kompletowaniu wyprawki... :)
OdpowiedzUsuńnooo cudne zdjęcie....ja jeszcze świeżo w pamięci porodówke :)
OdpowiedzUsuńU nas też za parę dni minie 8 miesięcy od porodu i pamiętam te godziny tak dokładnie jakby to było wczoraj. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale codziennie wieczorem bezwiednie myślę o tym czasie :)
OdpowiedzUsuńKarolina z.p.